Coś słodkiego, a mało kalorii
Zaraz po przebudzeniu kawka do łóżeczka i dobra książka. W planach leniwy dzień. Tak sobie czytam, ale myślami uciekam do słodkości. Parę dni temu postanowiłam,że koniec z podjadaniem słodyczy, a dzisiaj od rany przechodzę katusze. No dobrze, złamiemy postanowienie..... dyspenza :) na dziś. W końcu mamy niedzielę.
Zalewam ziarenka chia mlekiem ( 1 łyżeczka ziarenek+ 2 łyżeczki mleka i to obojetnie jakiego) Wstawiam do lodówki i czytam dalej... "Namietność pachnąca terpentyną " Anny Kasiuk. Trochę poleżałam, ale szkoda dnia. Wstajemy. Trochę popracowałam w swojej pracowni ( później zdradzę co robię), a potem spędziłam co nieco czasu w kuchni. Przygotowałam galaretkę, owoce, które gdzieś tam poniewierały się w lodówce, na ogródek poszłam na maliny i borówki.I bierzemy się za deser. Mascarpone w ilości wg. uznania mieszam trzepaczką z cukrem waniliowym, dodaję je do napęczniałych ziarenek, mieszam dokładnie i wykładam do miseczek. Na to układam owoce, zalewam i do lodówki. Czekamy około godzinki i ...... smacznego !
Na deser zaprosiłam wnuka i dzieci. Smakowało :)